wtorek, 1 października 2013

Na bogato(??) od Mac-a, czyli nowa limitowanka

Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem jakąś wielką fanka twórczości Rihanny. Zarówno tej muzycznej jak i tej modowej.Dlatego nie zbiłam skarbonki, gdy kolekcja Riri wchodziła do sklepów MAC. 

W sumie to przypadkiem tam trafiłam przechodząc obok. Nie wiem czy z czystej ciekawości, czy może zwabiona pięknym opakowaniem? Bo jeżeli chodzi o szate graficzna tej kolekcji to jest na czym oko zawiesić. Takie dziewczęce. :pp Zdecydowanie po mojemu...:))


A jeżeli chodzi o zawartość...
(Do wiadomości tych którzy planują wycieczkę do sklepu- szału ni ma...)

Kolekcja przeznaczona jest raczej ( moim skromnym zdaniem) dla pan o ciemnej, bądź śniadej karnacji. Takie bladziochy jak ja, nie mają tam zbyt wielkiego wyboru. Jedyne co mi wpadło w oko to baza rozświetlająca o wdzięcznej nazwie DIAMONDS. Można jej używać na wiele sposobów, w miejsca które chcemy podkreślić. Ma bardzo ładny kolor- pomieszanie różowego ze złotem i cielistym beżem. Bardzo ładnie mieni się w słońcu, dając piękną jednolitą tafle. 


Ale do puenty. Wydaje mi się że kolekcja jest przeciętna. Jeżeli macie nadmiar kasy (albo kochanie Rihanne) to może znajdziecie coś dla siebie.
Diamonds- jeżeli nie macie rozświetlacza, albo poszukujecie czegoś o pięknej złotej poświacie i dobrej trwałości to coś dla Was. Nie zmienia to jednak faktu, że jak dobrze poszperacie to w tej cenie będziecie miły 3 inne..  Może się mylę i naprawdę jest to produkt zjawiskowy i wart tych ochów i achów, jakie zbiera na innych blogach, ale mi niestety w tym roku już nie będzie dane tego doświadczyć ( z wiadomych względów).

























PS. Na temat trwałości się nie wypowiem bo moja skóra dobrze trzyma kosmetyki z Mac-a i raczej nie mam z nimi problemu.

wtorek, 2 kwietnia 2013

02.04.13

      Czym dla Was jest zdrada...?? Czymś co jest w stanie do końca na zawsze przekreślić związek dwojga ludzi, czy po prostu "sytuacją", która się zdarza...?? Czy w tak monogamistycznym świecie, naprawdę kogoś obchodzi temat zdrady??
      Moja przyjaciółka jest w długoletnim związku z facetem, który kiedyś ją zdradził. Wybaczyła i stara się do tego nie wracać, ale nie wierze w to, że nie ma wątpliwości, że nie myśli o tym za każdym razem jak wyjeżdża a On zostaje sam?? A może można nauczyć się nie myśleć, albo co jest następstwem niemyślenia- nie zauważać pewnych rzeczy. Bo jeżeli Ona chciałaby sprawdzić Jego, to mogłaby to zrobić na milion innych sposobów i mieć pewność. Pytanie tylko co by się stało gdyby "wyszła zdrada z worka". Czy istnieje jakiś limit wybaczania?? Jakaś granica przy której powinno się powiedzieć "tam są drzwi"??
      Kiedyś ktoś uratował mnie przed takim związkiem i powiedział o zdradzie. Wybaczyłam, ale nie wróciłam i uważam z perspektywy czasu, że to była dobra decyzja. Bo nie umiałabym chyba zaufać drugi raz, nieważne jak bardzo byłam w nim zauroczona (a byłam). I nie chodzi o to, że bałam się samotności albo, że sobie nie poradzę. Bałam się tego, że sama nie będę mogła na siebie spojrzeć i powiedzieć, że mam fajny zdrowy związek.
      Ostatnio w 20m2 Łukasza oglądałam Panią Krystynę Koftę. Ona wypowiadała się na temat związków między kobietą a mężczyzna. Na temat zdrady. Czy dla Was zdrada to ciało?? Czy "macanie" i spanie z innymi kobietami nie jest zdrada?? Jeżeli to tylko ciało, to skąd bierze się ten popęd i pragnienie innego ciała?? Zaczyna się w ręce, w nodze??  Czy zdrada naprawdę jest w głowie?? Czy da się przespać z kimś i wrócić do domu, zwyczajnie, bez pretensji do siebie i wyrzutów sumienia?? A może zdrada to sposób na tak zwany kryzys w związku ??
     Czy wierzycie, że po jednorazowej zdradzie, można przestać zdradzać?? Można dojść do wniosku, że to nie jest takie fajne i nie przynosi mi, aż tyle satysfakcji??
     Moja babcia mawiała, że w życiu trzeba gonić króliczka?? Czy mężczyźni zdradzają, bo ich króliczek opadł z sił i usiadł na kanapie?? A może problem jest w nas kobietach, bo zdobyć faceta jest stosunkowo prosto tylko nigdy nikt nam nie wytłumaczył jak go zatrzymać. Teoretycznie wiemy bardzo dużo bo teraz na rynku jest wysyp wszelkiego rodzaju poradników: "Jak być perfekcyjną w łóżku" lub "Jak być świetna w domu, kuchni i łazience". Czy My naprawdę jesteśmy w tak głębokim kryzysie i zaciemnieniu, że w zderzeniu z rzeczywistością wypadamy tak blado??
      Kiedyś u mojej znajomej w mieszkaniu pomiędzy "Panem Tadeuszem" a Nigellą Lawson znalazłam poradnik "Jak znaleźć męża w 3 miesiące". Do tej pory wydawało mi się, że ja znam, ale chyba jednak nie. Czy naprawdę była, aż tak zdesperowana?? Przecież jest piękną kobietą, bardzo mądrą, błyskotliwą i inteligentną. Nie brakowało jej niczego, a to, że jest sama uważałam za wybór, bo wiodła niebywale fascynujące życie towarzyskie.
      Czemu skoro jest moda na bycie singlem i niezobowiązujący sex z nowo poznanym, mega przystojnym barmanem, każda kobieta chce być w związku. A może jest jednak coś w tym, że każdy szuka tego pierwszego uderzenia, kiedy i mnie i Ciebie zbija z nóg, kiedy o siebie zabiegamy i staramy się, a potem jak już skończą się fajerwerki, łatwiej poszukać nowego związku, by mieć te fajerwerki non stop, niż ubrać się, przejść się do sklepu, kupić i czekać aż nadejdzie noc by znów można było je odpalić...



czwartek, 14 marca 2013

Nigdy nie myślałam, że od tego zacznę...;/

Ludzie to hieny.

Nie znają umiaru, poczucia dobrego smaku, ani jakichkolwiek zasad moralnych. Aby zaspokoić swoje ego i podnieść poczucie własnej wartości potrafią obsmarować Cie w każdym momencie. Nie ważne czy jesteś winna ich niepowodzeń czy tylko nawinęłaś się gdzieś "po drodze". Ale po kolei...
Wybrałam się ostatnio do jednej z bardzo znanych drogerii w celu kupienie szamponu. Nic szczególnego, każdy używa i wie jaka to prozaiczna czynność. Nie rozwodząc się nad tym przechodzę do setna. W kolejce przy kasie stała przede mną Pani. Niewysoka, ok 40-tki, dobrze ubrana, włosy ułożone- obstawiam, że pracuje w jakiejś korporacji. Owa Kobieta była z córką ( myślę, że miała z 10, może 12 lat). Miały dość duże zakupy więc, ja żeby zabić czas oglądałam akurat gazetkę reklamową danego sklepu. Nic ambitnego.
Jakie było moje zaskoczenie i zażenowanie, gdy nagle usłyszałam rozmowę owej Pani z ekspedientką.

-Może skusiłaby się Pani na krem ( firmy krzak) do cery trądzikowej, ponieważ mamy akurat go w promocji, jedyne 10 zł.?

- Nie dziękuję, nie potrzebuje takiego specyfiku, ale niech Pani zapyta Tej Pani za mną. Jej się napewno przyda....!!- dodała z takim pretensjonalnym podtekstem w głosie, że chyba starsza pani na końcu drogerii, którą ledwo co słyszy, zrozumiała o co chodzi. 

Ja umarłam.

Pani obsługująca przy kasie poczuła się chyba, jeszcze bardziej zażenowana niż ja.

Pomyślałam, co za jędza! Ale byłam tak zaszokowana zaistniałą sytuacją i tym co przed chwila usłyszałam - jakby mi ktoś przywalił w tył głowy, ja upadłam i nie potrafiła bym się podnieść.
Pani, ze słuszną dla siebie gracją wyszła ze sklepu, ciągnąc gdzieś za sobą dziecko, które nie oderwało ode mnie wzroku. Widocznie je to też bawiło. Bawiło to jak leżę i stękam, przygnieciona tą całą sytuacja i bezczelną uwagą jej wzoru ( jakim bez wątpienia jest dla niej mama).

Po kilku sekundach dotarło do mnie co się przed chwilą wydarzyło.
Pani przy kasie bardzo mnie przepraszała i zapierała się, że nie było jej celem mnie urazić, jedynie wykonuje swoja pracę. Ale, mi nawet przez chwile nie przyszło do głowy,żeby ją obwiniać, bo za co? Uświadomiłam  jej, że to nie Ona powinna się wstydzić anie ja ( choć moja cera nie jest idealna i nigdy nie była- ale to historia na jakąś powieść pięciuset stronicową minimum...;p) tylko ta kobieta. Nie chodzi nawet o Nią, ani o wylane na mnie pomyje, tylko o przykład jaki daje swojemu dziecku. Nie życzę jej źle, ale za dwa może trzy lata zobaczy jak to jest, gdy jej dziecko przyjdzie do niej z tym problemem i ciekawa jestem co jej wtedy powie.